ciąg dalszy historii...................
Od razu chciałam dowiedzieć się co mu się przydarzyło, dlaczego nie ma łapki i dlaczego jest tak długo w schronisku? A więc zadzwoniłam i Pani wolontariuszka opiekująca się psiakiem opowiedziała mi o nim.....
I tu zaczyna się naprawdę smutna i zapierająca dech w piersiach historia :
Otóż ktoś bez serca i sumienia przywiązał na sznurze do szyi psiaka ciężki kamień!!!! i wrzucił go do rzeki w Tczewie!!! Na szczęście ktoś inny usłyszał próby wydostania się zwierzaka na brzeg i mu pomógł. Niestety w schronisku okazało się, że kamień zmiażdżył lewą przednią łapkę i trzeba ją amputować. Piesek ma też leciutko ukruszony lewy kieł, bliznę na lewym uszku i udzie. Po rehabilitacji bardzo dobrze radzi sobie na trzech łapkach - biega, wchodzi po schodach, a nawet siusia jak pieskowi przystało ;-).
Natomiast na pytanie : dlaczego jest w schronisku już ponad rok? dostałam odpowiedzieć :
Ludzie odwiedzający schronisko nie chcą dawać w prezencie dla dziecka psa bez łapki. Nie rozumiem jak można tak myśleć?!!! Przecież pies to nie rzecz!!!
Nie było się nad czym zastanawiać i następnego dnia Pani wolontariuszka przywiozła psa do nas do Gdyni ;-) Już od pierwszej chwili, po wyjściu z samochodu psiak przywitał nas merdającym puszystym ogonkiem.
Daliśmy mu imię LUCKY ............
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz